Nasza koleżanka z grupy ikonopisarskiej niedawno wyszła za mąż.
Nie dość tego - wyjechała aż do Bełchatowa...
Żeby o nas nie zapomnieć dostała taką kaskadówkę - miała być w jasnych kolorach, no to jest :)
Pierwszy raz wywijałam rożki, niby nie jest to trudne,
ale perłowy papier był dość gruby i trochę nerwów mi zjadł ;)
W każdym razie jakoś w końcu się udało i mogłam dalej pracować nad zdobieniem :) Użyłam ślicznych grafik stąd, duża róża - tradycyjnie od Katlus
(mam ich jeszcze trochę, na szczęście).
Teraz foty, ale ostrzegam - jest ich dużo, nawet bardzo dużo...
Osoby o słabszych nerwach proszone są o zażycie środków uspokajających :)))