wtorek, 9 września 2014

Trzeci, ostatni dzień świętowania na Gwarkach

Niedziela to ostatni dzień naszego tarnogórskiego święta.
Wszystko zaczyna się od pochodu przez miasto (w sumie dość długiego, bo tak ok. 1,5 do 2 godz.).
Z tym, że nie będę Was molestować zdjęciami z tegorocznego, bo po pierwsze nie byłam,
a po drugie w zeszłym roku Was nimi zasypałam tu i tu.
Pierwsza, historyczna, część raczej się nie zmienia, no, jedynie twarze mogą być inne...
Wybraliśmy się do miasta dopiero wieczorem i trafiliśmy na część koncertu Jamala
(przeszłam tylko przez Rynek i uciekłam jak tylko dało się daleko - znowu dźwiękowcy dali d..., fatalny dźwięk, bardzo źle na mnie wpływający,choć ja nie unikam mocnych uderzeń).
Spotkaliśmy niestety więcej osób narzekających na fatalny tegoroczny odbiór dźwięku.
Przeszliśmy się Krakowską, wstępując na lody do cukierni, a potem poszliśmy dalej,
aż dotarliśmy do miejsca, gdzie zawsze stoi druga scena
i gdzie występują najczęściej lokalne zespoły.
Ludzie czasem siedzą i słuchają, czasem tańczą pod sceną - w sumie dobrze się bawią :)
Na Rynek wróciliśmy na koncert zespołu TLove, no, ale jak już kilka razy wspominałam, znowu problemy dźwiękowców - tak mi się wydaje, że może oni głusi już są i nic nie słyszą...
Wiadomo, że Muniek ma wadę wymowy, więc tym bardziej muzyka nie może dominować.
Gdyby nie to, że na zakończenie trzydniowej imprezy zawsze jest rewelacyjny pokaz sztucznych ogni, to chyba byśmy pojechali do domu.No dobra, koniec narzekania, bo jeszcze pomyślicie, że mi się nie podobało, a tak przecież nie jest. Lubię tę atmosferę, nawet tłumy mi nie przeszkadzają :)
A żebyście mogli choć troszkę poczuć się jak my, 
to pokażę Wam kilka filmików, znalezionych na fb i w sieci. 



cz.4 pochodu
(nie wiem czemu, ale nie mogę wkleić filmu bezpośrednio)

I na koniec 2 smakowite kąski - pokaz sztucznych ogni
z dołu i z góry :)

i ostatni filmik, najfajniejszy, bo z lotu ptaka,
gdzieś tam na dole jestem :))

Może jeszcze coś wrzucę później :)

6 komentarzy: