Tak trochę dla odmiany od świątecznych kartek - coś na urodziny.
Ta była już prezentowana na blogu mojego dziecka, ale w końcu u siebie też ją mogę mieć
(a nawet powinnam...), prawda? ;)
(a nawet powinnam...), prawda? ;)
Trochę chyba w stylu vintage...
Pomysł z imieniem podpatrzony (gdzieś, kiedyś) w necie. Ale oczywiście wzór całej kartki jest mój.
Pozwalam "odgapiać", jakby ktoś chciał :))
Następne czekają w kolejce...
Starczy na dzisiaj - idę "pierniczyć", bo pierwsza porcja została już pożarta dawno, druga mocna naruszona. Więc nie pozostaje mi nic innego, tylko piec następne. Może dotrwają do Świąt...
Piękna karteczka
OdpowiedzUsuńObie są przecudne ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że się Wam podobają :))
OdpowiedzUsuńŚliczne te prace ale druga chyba trafiła najbardziej w moje serce :)
OdpowiedzUsuń...może dlatego, że potrzebujesz kluczyka do szczęścia? :)) dzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuń