Wróciłam! W dodatku cała i zdrowa :) Dzieciaki też :)
Nikt się nie zgubił, nikt nie chorował, nikt nie uciekł - wręcz przeciwnie - trzeba było te nasze owieczki poganiać, żeby zdążyć np. na pociąg, który nie czeka na spóźnialskich.
Czytając Wasze komentarze prawie płakałam ze śmiechu
- dziękuję serdecznie za wsparcie i dobre słowa :))
Daliśmy jakoś radę, na pewno dzięki wsparciu "z Góry"
(chyba nie pisałam wcześniej, że był to wyjazd z Dziećmi Maryi).
Fotek tylko kilka, bo:
- po pierwsze primo: nie za bardzo miałam czas
- po drugie primo: nie miałam swojego dużego aparatu, tylko mały pożyczony
pierwszy przystanek: Ziębice i Muzeum Gospodarstwa Domowego
(z baaardzo ciekawymi eksponatami)
piękny bukiet kwiatów z... włosów (były 4 tego typu obrazki)
Srebrna Góra i pruski fort
Kudowa Zdrój i Muzeum Zabawek (czyli coś dla... dorosłych, nie tylko dla dzieci,
bo można było powspominać swoje dzieciństwo :) )
i fontanna z pijalnią wód mineralnych w tle
kościół św. Jerzego i św. Wojciecha przy klasztorze Sióstr Klarysek
rozśpiewane, rozgadane i bardzo radosne Siostry klauzurowe :)
i ostatni przystanek - Wambierzyce (na schodach poleciał mi telefon
i miałam potem puzzle do układania...), widok na bazylikę z Kalwarii
to tylko kilka wybranych miejsc, w których byliśmy...
Mam nadzieję, że dotarliście do końca.
(bo miało być tylko kilka zdjęć, ale się nie dało... ;P)
Jeśli tak, to jeszcze tylko wspomnę, że w poniedziałek
byliśmy na Jasnej Górze w Częstochowie.
tradycyjne grupowe zdjęcie, z tym, że nie wszyscy się na nie "załapali".
Oprócz pieszych pielgrzymów, na "naszą" Mszę przyjeżdżają parafianie
autokarami (w tym roku 4), samochodami i rowerami.